Od jakiegoś czasu uczestniczymy w pewnych zajęciach, gdzie po trochu zapoznajemy się z obi. Nie do końca się z tym czuję i jakoś wątpię, żebyśmy zrobiły w tej dziedzinie światową karierę, ale nigdy nie zaszkodzi próbować.
Cudd świetnie sobie radzi z obi. Jeśli się tylko skupi (a nie ma z tym większych problemów) jesteśmy w stanie fajnie popracować. Aktualnie dłubiemy zostawanie w określonych pozycjach i sama zmiana pozycji.
15 maja znalazłyśmy się na poznańskiej Cytadeli. Nie do końca rozumiem jeszcze wszystkie części regulaminu, jednak pomimo tego - nowa formuła jest znacznie lepsza i bardziej przyjazna zawodnikom.
Latające Psy miały być naszą wielką próbą. Kto zna Cudd bliżej, ten wie, że od dzieciaka była tym wycofanym szczeniakiem. Patrząc w tą niedaleką przeszłość, wydaje mi się, że widać naprawdę ogromne postępy, ale wciąż mamy ogromnie dużo rzeczy do nadrobienia. Pracujemy! Na początku ogrom samochodów, korek na parkingu, kłótnie ludzi. Zdecydowanie nieprzyjemne miejsce. Dotarłyśmy na główną polanę... Obawiałam się, że przy pierwszym ryknięciu muzyki z głośnika Cuddy będzie już uciekać siną w dal. Kiedy podejdzie pierwszy lepszy pies, Cuddy będzie uciekać siną w dal. A jednak szczeniak mnie zaskoczył. To było dla niej wielkie wydarzenie. Pierwszy raz spotkała się z tak ogromną ilością psów na metr kwadratowy. W miarę sprawnie przechodziłyśmy pomiędzy kolejnymi psami. Nie była zrelaksowana, zdecydowanie nie. Nie czuła się swobodnie z dotykiem obcych. Jednak wszystko traktowała w miarę umiarkowanie w porównaniu z tym, czego się spodziewałam. Pod koniec zdecydowany czilałt, suczi leżała spokojnie na trawie obserwując wszystko z dystansem. Na pewno nie było idealnie, ale ze względu na moje przypuszczenia i na to, co do tej pory było - zdecydowanie sukces :)
Latające Psy miały być naszą wielką próbą. Kto zna Cudd bliżej, ten wie, że od dzieciaka była tym wycofanym szczeniakiem. Patrząc w tą niedaleką przeszłość, wydaje mi się, że widać naprawdę ogromne postępy, ale wciąż mamy ogromnie dużo rzeczy do nadrobienia. Pracujemy! Na początku ogrom samochodów, korek na parkingu, kłótnie ludzi. Zdecydowanie nieprzyjemne miejsce. Dotarłyśmy na główną polanę... Obawiałam się, że przy pierwszym ryknięciu muzyki z głośnika Cuddy będzie już uciekać siną w dal. Kiedy podejdzie pierwszy lepszy pies, Cuddy będzie uciekać siną w dal. A jednak szczeniak mnie zaskoczył. To było dla niej wielkie wydarzenie. Pierwszy raz spotkała się z tak ogromną ilością psów na metr kwadratowy. W miarę sprawnie przechodziłyśmy pomiędzy kolejnymi psami. Nie była zrelaksowana, zdecydowanie nie. Nie czuła się swobodnie z dotykiem obcych. Jednak wszystko traktowała w miarę umiarkowanie w porównaniu z tym, czego się spodziewałam. Pod koniec zdecydowany czilałt, suczi leżała spokojnie na trawie obserwując wszystko z dystansem. Na pewno nie było idealnie, ale ze względu na moje przypuszczenia i na to, co do tej pory było - zdecydowanie sukces :)
Mamy również oczywiście pewne plany... Patrząc na to jakie miałam problemy z utrzymaniem Cuddy, gdy z boku latały dekle oraz że musiałam nas ewakuować spod banerów, gdzie rozgrywany był Freestyle lvl 2... Chyba coś z tego może wyjść :P
Podsumowując - dużo trenujemy i póki co wszystko idzie w dobrym kierunku, walczymy z socjalem, Cudd jest jednym z dwóch znanych mi psów, które same z siebie nie pchają się do łóżka, no i... pracujemy!A Kora... Kora jak to Kora. Śpi, je i życie zdecydowanie jej nie interesuje. Również ćwiczymy. Nie tak intensywnie jak dalej, ale wciąż nie odpuszczam silverkowi :P
A na koniec porównanie:
A na koniec porównanie:
STYCZEŃ MAJ