To była pierwsza zima Cuddy. Mocno zastanawiałam się jak zareaguje na śnieg. Kora jak to Kora - patrzyła z niewypisaną radością na oczach, kombinując, gdzie tu jest choćby milimetrowy skrawek ziemi nie objęty akcją: biel. Śnieg topnieje i nie zapowiada się, aby powrócił (hmm... Cchyba, że na Wielkanoc...), więc i Korek powraca do życia.
A co do Kadulca - szła po śniegu, nic jej nie dziwiło... Jedyne o czym można by wspomnieć, to że miewała chwile, kiedy próbowała pożreć śnieg. Biegała wprost jak łopata, bawiła się w pług. Ale całe szczęście sytuacja opanowana :D
Kilkukrotnie udało mi się zrobić krótkie treningi śnieżne. Piesu bardzo fajne rozgarnięty, może nawet coś z niej będzie... :P Kora za to straciła na te tygodnie chęć życia, w związku z czym zaszyła się pod kołdrą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz